wycieczka rowerowa na Litwę

1 lat i 237 dni temu

Wyprawa rowerowa na Litwę

Od kilku lat razem z grupą Sportowo Niepoprawni sukcesywnie realizujemy rowerowe wyzwania, które polegają na zdobywaniu kolejnych granic Polski. W tym roku była to wyprawa rowerowa z Gdańska na Litwę.

Wyprawy rowerowe

Na początek krótka historia naszych wypraw rowerowych:

Jak widać z roku na rok nasze wyzwania rowerowe są coraz badziej ambitne i dystanse coraz dłuższe.

Plan wycieczki rowerami z Gdańska na Litwę

Naturalną rzeczą było, że w tym roku rowerowe wyzwanie musi być trudniejsze. Wybraliśmy Litwę. Trasa z Gdańska do granicy z Litwą to 400 km. Zaplanowaliśmy wyprawę na dwa dni, czyli 200 kilometrów dziennie. Początkowo mieliśmy ruszyć w czerwcu. Już wszystko było dograne, ale niestety złapał mnie Covid i musiałem przełożyć „imprezę” na inny termin. Udało się dograć termin na ostatni weekend wakacji.

Do wyzwania stawiło się czterech odważnych (albo nierozważnych) ludzi i ciekawych świata rowerzystów. Niestety nie znaleźliśmy zaplecza logistycznego, które byłoby z nami cały czas na trasie. Z tego powodu musieliśmy spakować się na dwa dni. Nie napawało to optymizmem mając na uwadze przeboje z zeszłorocznej przygody w drodze do Niemiec, gdzie utknęliśmy na bagnach i gdyby nie auta serwisowe byłoby źle.

Przygotowania do wyjazdu

Ostatnie przygotowania do wyjazdu, serwis rowerów i dodatkowgo sprzętu, sprawdzenie trasy z Gdańska do granicy i chyba wszystko gotowe. Głównym celem była sama granica Polski z Litwą, Sprawdziliśmy na mapie,  że tam nawet nie było gdzie się napić piwa dlatego miałem cel rezerwowy. Jeśli będą siły to dojedziemy do pierwszego dużego miasta na Litwie – Mariampola.

Pierwszego dnia mieliśmy zaklepany nocleg w Kętrzynie, czyli 230 km od Gdaska. Liczba, której żaden z nas jeszcze nie przejechał rowerem w ciągu jednego dnia. Na drugi dzień wyzwania zaplanowaliśmy przejechanie pozostałych 180 kilometrów. Plan wydawał się możliwy do zrealizowania.

Z Gdańska do Kętrzyna

Zbiórka w piątek o godzinie 4.00 przy Decathlon Kartuska w Gdańsku. Pół godziny później udało się ruszyć. Każda wielkapodroż zaczyna się od pierwszego kroku, w tym przypadku od przejechnia pierwszych metrów.

Docelowe postoje miały być co 30-40 km, ale pierwszy odcinek do Elbląga (70 km) mieliśmy zrobić na raz, z racji na korzystne ukształtowanie terenu. Tak też uczyniliśmy. Jechaliśmy rowerami przez płaskie Żuławy spowite gęstą mgłą.

Żuławy droga asfaltowa rowery

Żuławy

Żadnych ścieżek rowerowych

Dodatkowo nasze rowery niemal płynęły po bardzo gładkim asfalcie. Zasada numer 1: żadnych ścieżek rowerowych, tylko asfalt i nawigacja Google dla samochodów z opcją „unikaj autostrad”. W ten sposób bardzo szybko pękła nam pierwsza stówka.

wyprawa rowerowa na Litwę

Żuławskie selfie rowerzystów

Gdy przekroczyliśmy granicę województw pomorskiego i warmińsko-mazurskiego  nasza trasa rowerowa robiła się coraz bardziej peryferyjna. Coraz mniejszy ruch na drodze, obok nas pola i lasy a jechaliśmy wciąż po genialnym, równiutkim jak stół asfalcie. Miałem w głowie tylko żeby się do tego nie przyzwyczajać bo zaraz będzie gorzej. Na szczęście to się nie stało.

Dodając do tego piękną pogodę okoliczności były bardzo przyjemne. Miało to swoje konsekwencje – zaczęły buzować endorfiny i przyśpieszyliśmy. W duchu mówiłem do siebie „bekniemy za to jeszcze dziś, a najpóźniej jutro”, ale otoczenie, widoki i natura były tak genialne, że zwyczajnie chciało się pedałować szybciej i czuć szybkość.

Wyprawa rowerowa na Litwę

Zgodnie z planem wyprawy każdy kolejny postój mieliśmy co około 30 km. Dopadł nas tylko jeden mały kryzys gdzie na pewnym odcinku przez 10 km powiało nam w czoło, ale każdy uczestnik wyprawy wytrwał i przezwyciężył swoje słabości.

Podsumowanie etapu

O godzinie 18:00 byliśmy w Kętrzynie. Kilka statystyk z trasy:

Do Kętrzyna dojechaliśmy 2 godziny przed zakładanym czasem. Genialnie!

wycieczka rowerowa z Gdańska

Trasa rowerowa z Gdańska do Kętrzyna

Mieliśmy jeszcze czas i siły aby pójść na koncert i posiedzieć w knajpie do późnych godzin, niecierpliwie oczekując wydawałoby się czyhającego na nas za rogiem zmęczenia.

cezary dobrzelecki rower

Z Kętrzyna na Litwę

Pobudka o godzinie 6.00, porządna jajecznica i w drogę z Kętrzyna w kierunku granicy z Litwą. Ruszyliśmy rowami delikatnie z lekką obawą czy los nie pokara nas za wczorajszą szybką jazdę. Pogoda jeszcze lepsza niż wczoraj, droga super. Jedyne co wiedzieliśmy to, że dziś będzie więcej przewyższeń. Ku naszemu zaskoczeniu jechało się rewelacyjnie. Mało tego, mieliśmy jeszcze więcej sił niż poprzedniego dnia.

wyprawa rowerowa na Litwę

W drugim dniu już totalnie puściły hamulce i daliśmy się ponieść fantazji. Jechaliśmy praktycznie cały czas koło w koło niczym team kolarski. Skutkowało to tym, że zamiast widoków dookoła musiałem „podziwiać” tyłki kolegów.

rowerami po drogach mazur

Jednocześnie przypomniało mi się dlaczego robię takie rzeczy. To poczucie, że przesuwa się kolejną granicę tolerancji na zmęczenie, że robi się coś dużego w gronie świetnych osób, wynagradza wszelkie niedogodności.

Rowerem w Węgorzewie w drodze na Litwę

Węgorzewo

Sunęliśmy na naszych rowerach często z prędkościami powyżej 30 km/h cały czas goniąc jeden drugiego. Około godziny 18:00 przekroczyliśmy granicę z Litwą! Zostało nam jeszcze trochę czasu do zachodu słońca. Jak się domyślacie kontynuowaliśmy naszą rowerową przygodę. Na granicy polsko-litwskiej wiedzieliśmy, że wydłużamy naszą trasę o kolejne 40 km.

Ostatni etap to był crème de la crème: płaska, prosta droga, zachód słońca, muzyka na jednym uchu, endorfiny pod korek. O godzinie 21:00 lokalnego czasu dojechaliśmy na miejsce. Zrobiliśmy to. Znowu! Kolejne rowerowe wyzwania zaliczone!

na granicy z Litwą rowery

Podsumowanie drugiego etapu

Kilka statystyk z drugiego dnia

Trasa rowerowa z Kętrzyna na Litwę

Trasa drugiego etapu

W sumie pomimo 420 km w nogach czuliśmy się rewelacyjnie. Trochę nie dowierzałem, że poszło tak gładko. Porównując z zeszłym rokiem, obyło się naprawdę bez żadnych problemów.

znak na granicy

Dlaczego poszło nam tak łatwo?

Kluczem do tak udanego wyjazdu okazało się oczywiście nastawienie oraz planowanie. Trasa została podzielona na małe kawałki oraz pojechał już zgrany team. Znaliśmy nasze mocne strony i słabości, wyciągneliśmy wnioski z błędów z poprzednich wyjazdów.

Ja śmiało mogę powiedzieć, że w tym roku zakochałem się w rowerze. W 2022 roku jeździłem rowerem po Hiszpanii, Malcie, Włoszech i teraz po kawałku Litwy. Świetne połączenie treningu, środka transportu i podróżowania.

Pozostaje pytanie: co za rok?? Podajcie nam kilka pomysłów na kolejne wyprawy rowerowe.

Wyprawa rowerowa na Litwę

Wyprawa rowerowa na Litwę zakończyła się sukcesem!